Ogromne liście, okazały wygląd nawet dwumetrowej rośliny, a do tego „rzepy”, które nie tylko, jak w przysłowiu czepiają się psiego ogona, ale i od pokoleń służą dzieciom do rzucania, w charakterze letnich śnieżek. Tak, to właśnie łopian większy. Cudowny mieszkaniec stanowisk ruderalnych, prekursor ich odnowy, krzywdząco zwany chwastem. Pochodzi z Azji, ale dawno już zadomowił się w całej Europie, a nawet Afryce i Ameryce Północnej. Niektórzy znają go pod nazwą „rzep” pochodzącą od jego owocostanów wyposażonych w haczyki, które przyczepiając się do odzieży, czy sierści zwierząt, umożliwiają roślinie rozsiewanie, nawet na sporych odległościach.
Co zrobić z tym olbrzymem?
Pierwszym co się nasuwa na myśl kiedy myślimy o właściwościach użytkowych łopianu, jest jego korzeń, a ten ma szerokie zastosowania. Wykorzystywany jest w ziołolecznictwie i w kuchni. O ile pierwsze jest dość oczywiste, wszak każdy spotkał się choć raz z szamponem łopianowym, czy płukanką do włosów z udziałem tej rośliny, to drugi może zaskakiwać. Ta dwuletnia roślina, w pierwszym roku wytwarzająca jedynie rozetę wielkich, owłosionych liści, jest jadalna. Spożywać można
– korzeń (na surowo, suszony i gotowany)
– młode łodygi i ogonki liściowe
– młode liście
Korzeń łopianu można po obraniu i umyciu chrupać na surowo. Łodygi młodych roślin i ogonki liściowe nadają się do zup, sosów, sałatek, a najodważniejsi mogą z nich przygotować azjatycką wersję frytek. Tak – w Chinach i Japonii łopian większy uprawiany jest jako warzywo. Jadalne są także młode liście, choć ci, którzy ich próbowali, twierdzą, że – oględnie mówiąc, nie zachwycają smakiem. Surowcem zielarskim zawsze jest korzeń, który ma dobroczynne działanie dla układu pokarmowego i wątroby. Napar z korzenia działa lekko moczopędnie, zatem pomaga w pozbyciu się nadmiaru wody z organizmu, a także obniża poziom cukru we krwi. Zbierać korzeń należy z młodych roślin, jeszcze przed kwitnieniem, najlepiej jesienią, lub wczesną wiosną drugiego roku życia rośliny.
Ciekawy jak łopian.
Każdy zna popularny sposób zapinania „na rzepy”, jednak mało kto wie, że inspiracją dla tego wynalazku były właśnie owoce łopianu. Pod koniec II wojny światowej, szwajcarski inżynier George’a de Mestral wymyślił i opatentował dwuelementowe zapięcie, którego części składały się z taśmy z ogromną ilością malutkich pętelek, o które zaczepiały się gęsto rozmieszczone, mini haczyki. Wymyślając to rozwiązanie, sugerował się właśnie owocostanami łopianu większego, których wyplątanie z włosów, czy odzieży bywa prawdziwym wyzwaniem! Z kolei Brytyjczycy, rozsmakowali się w napoju gazowanym, którego podstawą jest ekstrakt z korzenia łopianu większego i mniszka lekarskiego. Ten tradycyjny przysmak wyspiarzy ma już kilkusetletnią tradycję, a nasycenie dwutlenkiem węgla zawdzięcza naturalnym procesom fermentacji. Warto spojrzeć na łopian większy przychylnym okiem, doceniając jego wartość dla przyrody, ziołolecznictwa, kuchni i kosmetyki i zastąpić pejoratywne określenie „chwast”, bardziej przyjaznym. Choćby „rzepem”.